czwartek, 24 grudnia 2009

Życzenia...

...składam Wam w tym ważnym dla wszystkich dniu - Wigilii. Znowu długo nie pisałam, ale nie miałam za bardzo jak, ponieważ remont u mnie był. Jednak życzenia złożyć trzeba, więc:
Zdrowia, szczęścia, pomyślności, mocnych kości, mnóstwa prezentów, miłej rodziny, dla niektórych: dobrych ocen w szkole, dużo miłości do całego świata, wielu inspiracji... spełnienia wszystkich życzeń (no, prawie wszystkich ;) Nie przesadzajmy z tym dobrobytem, ponieważ życie bez przeszkód, nie jest żadną przygodą). Dzielę się z Wami teraz w myślach opłatkiem i mam nadzieję, że też od kogoś dostanę kawałek tego opłatka. :)

poniedziałek, 30 listopada 2009

Post teoretycznie przepraszający + wyróżnienie

No właśnie. Przepraszający, bo muszę przeprosić za długą nieobecność. Właściwie nie mam nic na usprawiedliwienie, oprócz wielkich dawek szkoły, braku zdjęć (wrrr!) i... mojego lenistwa. ;) Nie pochwaliłam się nawet cudnymi kolczykami, które dostałam od Ipsy. Niestety nadal nie mogę się pochwalić... wizualnie. Ale niedługo zrobię zdjęcia. Wiem, że to z mojej strony niewybaczalne. :( Tymczasem proszę o wybaczenie, obiecuję się poprawić i, żeby naprawić humor, który Wam zepsułam najlepsza część naszego programu... wyróżnienie! Dostałam je od Ipsy (nie pytajcie kiedy :) ):


Przekazuję je:
Joannie Kopijczuk z bloga Biżuteria z Filcu
Neli5 z bloga Scrap Nela
Jolancie Błasiak-Wielgus z bloga Świat Olfy

Myślę, że to dobry wybór. Reklamacji nie przyjmujemy! ;)

środa, 11 listopada 2009

Pomarańczowo...

... czyli króciuteńki post o tym:
A króciutki, bo o tych kolczykach dużo nie da się napisać. Właściwie to tyle na dzisiaj. ;)

wtorek, 10 listopada 2009

Przezroczyste czy nieprzezroczyste?

Oto jest pytanie. Same się przekonacie patrząc poniżej. Ups! Nie przekonacie się, ponieważ aparat jak zwykle nie umie uchwycić mniejszych różnic. Koraliki te z jednej strony są koloru srebrnawego, a z drugiej przezroczyste(go).
No cóż spójrzcie tutaj i same się przekonajcie, czy widać czy nie.

Co do zdrowia i pogody powiem jedno: apokalipsa! Ale ja nie jestem (jeszcze) chora. Dzisiaj w szkole z mojej klasy na piętnaście osób było sześć. Od razu po szkole, nawet nie wróciłam do domu, zaczęłam roznosić lekcje czterem dziewczynom. W tym jedna była na zawodach, dlatego była nieobecna. A ja się trzymam, mimo tego chodzenia do chorych. Do czasu. :/ Buuu! W każdym razie życzę Wam dużo zdrowia.

poniedziałek, 9 listopada 2009

Szydełkowe zwisaki

Dziwaczny tytuł, prawda? Tak samo jak kolczyki, które dzisiaj pokażę. Zdjęcie to także nie wyszło za dobrze, kolczyki się wygły i nie widać części, ale to nic. Ogólnie efekt chyba widać... prawda? Pow... wróć! Napiszę, że nieźle wyglądają,dy już zwisają z uszu.
Oto one:
Przyznam, że zrobiłam już około 10 par kolczyków, ale nie wydaje mi się, by większość była warta pokazywania ich tutaj. No niby jak wszystko to wszystko. Bądźcie więc przygotowane na to, że się wynudzicie... Chyba, że zrobię coś nowego. ;)

niedziela, 8 listopada 2009

Notes

Bez zbędnych ceregieli oznajmiam bez wykrzykników ani znaków zapytania, że dzisiejszym tematem posta będzie notes. Taki zwykły notes, który ani ziębi ani grzeje. Po prostu notes. Możliwe, że trochę zapchany, ale mimo wszystko notes. Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia. Dziękuję za uwagę. Bez wykrzykników ani znaków zapytania. Nawet bez nawiasów.



Tak, to jeszcze nie koniec! ;) Jeśli ktoś się dziwi, dlaczemu tak dziwnie piszę, o niech spojrzy za okno. Oczywiście w Gdańsku, bo nie wiem jaka pogoda jest gdzie indziej. U nas pogoda jest taka, jak pisałam powyżej. Bez wykrzykników i znaków zapytania. Nawet bez nawiasów.
Dobra a teraz o notesie. Jest to sobie notes z napisem, którego się ująć aparatem nie dało, ponieważ jest (napis nie aparat ;) ) srebrny. Normalne oko jednak nie jest tak dokładne i go widzi (także napis, nie aparat). Przytoczę więc tu napis "Zużyj mnie, a na końcu dowiesz się, że..." Nie wiem sama czego bym się mogła dowiedzieć. :) Z tyłu notes ma kieszonkę na jakąś kartkę:



OK. To by było na tyle. Bez wykrzykników, bez znaków zapytania. ;)

sobota, 7 listopada 2009

Autumn...

Już niedługo Święta, trza się przygotować mentalnie... i materialnie. Niestety z taką pogodą za oknem nie da się myśleć nawet o zimie. Przynajmniej ja nie mogę robić nic świątecznego, bo inspiracji nie mam, patrząc na niebo całe w kolorze białej koszuli wypranej z szarymi skarpetkami. Pudełeczko takie więc autumnowskie pokazuję:

piątek, 6 listopada 2009

To do dzieła...

... czyli zakładamy stalowe rękawice i robimy kolczyki. ;) No dobra, przyznaję, przesadziłam. Teraz nie używam drutu, tylko mnóstwo szpilek. Dzięki wymianie z koleżanką (koraliki-szpilki).Znalazło się odrobinkę słońca za oknem, i zdjęcia są. I pomyśleć, że jeszcze parę dni temu aż (!) 1 (słownie: jeden) dzień był śnieg. :)
Oto efekty (albo ich brak) mojej gimnastyki palców:
(Na pierwszy ogień poszły najładniejsze.)

wtorek, 3 listopada 2009

Stare, dobre czasy...

Stare, dobre czasy - czasy, w których nie zaprzątałam sobie uwagi, czy to co robię ma sens. I czy wygląda jako-tako. Oto przykład tamtej błogiej nieświadomości:
A, żeby było krótko i zwięźle, przechodzę od razu do zakończenia, które brzmi:
....................................................... ;)
Dobrej nocy.

poniedziałek, 26 października 2009

Pudełeczko, ponieś wieczko!

A raczej wysuń szufladkę. :D Się mi się przypomniało się pudełko się. ;) Takie strasznie blade na tym zdjęciu. Do prawdziwego wcale nie podobne. Miałam pokazać już jakiś czas temu moją 1st parę kolczyków, ale słońca nie ma. A do tej pory zrobiłam cztery pary. Nie jakieś cool, ale właśnie takie nie nadzwyczajne są często lepsze. Ale nie zawsze... Dziś był powrót do piekła o międzynarodowej nazwie 'szkoła'. Masakra!!! No dobra, nie było tak źle. Przyznaję... ;) Chociaż nudziłam się jak stado mopsów. No cóż jednak, młodość nie radość (:b). Oto wspomniane już pudełeczko:

Nie, nie ma więcej zdjęć, ponieważ (i ktoś nieco bardziej spostrzegawczy pewnie zauważył, że nie zgadza się to zdjęcie ze wspomnianym wcześniej braku słońca) jest to zdjęcie sprzed naszej ery, czyli z lipca. ;) No i było jedno, a właściwie trzy tylko takie same.

sobota, 24 października 2009

Lawendowe koty i wyróżnienia

Ech... Jesienio zima się zaczyna, choroby chwytają, a biedna ja co robię? Też choruję. Grypa żołądkowa dopadła mnie. Pogoda też nie sprzyja robieniu zdjęć. Więc wstawiam koty, które się załapały na słoneczko. Koteczków jest sztuk trzy (2 stojąco-siedzące i 1 leżąco-wiszący, ponieważ jeszcze nie wisi :) ) i pachną lawendą.

*** *** *** *** *** *** *** *** *** ***

Wyróżnienie/a też dostałam od Aulika. Się zdziwiłam. ;)


Przekazuję je w ręce Twórczych Kobietek:
Roszpunki
Szkatułki z Wyobraźnią
Cynki

poniedziałek, 19 października 2009

Kolczyki...?

Coś mnie wzięło... kolczykomania. ;) Po prostu wzięłam jakiś drut i dwa koraliki. I dodałam jeszcze dwa. Po chwili zrobiłam... zaraz, zaraz... Czy ja napisałam 'chwili'? To jeszcze raz. ;) P0 pewnym czasie zrobiłam drugą parę. Ładniejszą. Może dlatego, że bigle wzięłam tym razem gotowe. Ale drut też został użyty. Wczoraj zaczęłam przygotowywać części na następną parę, ale narzędzie do tortur się (nie)oczekiwanie skończyło. Dlaczego narzędzie do tortur? Ponieważ o wiele milej dla moich rąk (głównie lewego kciuka) byłoby, gdyby drut wyginał się łatwiej niż szczypce, którymi go wyginam. :) Czasami się zastanawiałam co wygra: szczypce, moje ręce trzęsące się z wysiłku, czy (niech będzie przeklęty!!! Albo i nie... przecież będę nosić te kolczyki ;) ) drut? Dlatego też, w związku, iż wybieram się jutro do okulisty do [Gdańska-] Wrzeszcza, zajdę sobie do Empiku i dokupię jakiś normalny drut. Zapomniałam bowiem wspomnieć nazwy tego... czegoś: "drut na bransoletkę 50cm". Już wiadomo dlaczego lewy kciuk ma iść do naprawy (chociaż ranki najmniejszej nie ma, a boli jak niewiadomoco). Bransoletki mają się nie wyginać!!! ;(
No, jak się rozpisałam to muszę zakończyć to zdjęciem. Na pierwszy ogień pójdzie moja druga para kolczyków, because pierwsza... się zbiesiła. :)

Tutaj wiszące...
...a tutaj wylegujące się...

niedziela, 18 października 2009

Niespodzianka i wyróżnienie

Pewnego dnia dostałam prezent od Edytki. W jego skład wchodziło przecudne pudełeczko:
(zdjęcie zapożyczone z Miluszkowego kuferka)

kolczyki oraz wisiorek, pachnące... Sama nie wiem czym, ale pachną przepięknie. Edytko dziękuję Ci baaardzo!!! *
W zamian za to, do Miluszkowego Kuferka posłałam: (to zdjęcie także zapożyczone)
Masosolnego kota, serducho lawendowe oraz notes roboty mojej mamy, zapakowane w pudełko malowane w kolory... Lawendy? Sama nie wiem. ;) Po prostu mazałam to farbą w kolorach fioletu.

*** *** *** *** *** *** *** *** *** ***

A teraz druga miła sprawa: dostałam wyróżnienie od Makarbelli! Dziękuję Ci kochana. :*
No i znowu łamanie głowy nad przekazywaniem... No dobrze, mam tylko nadzieję, że większość moich szarych komórek przeżyje to ciągłe uderzanie się w głowę. ;) Ażeby się nie powtarzać oraz, żeby wybrać osoby zasługujące na to wyróżnienie wybieram te kochane osóbki:

wtorek, 6 października 2009

Różane wyróżnienie

Ale niespodzianka! Wchodzę tu sobie zmęczona na bloga, patrzę i widzę komentarz od Edytki, że dostałam wyróżnienie! Edytko - dziękuję ci bardzo!!! Nie wiem, jak mogłam to przegapić, przecież codziennie włażę po kilka razy na blogi wszelakie. Nie są może to długie chwile, ale aż TAK ślepa nie jestem.










Wyróżnienie przekazałabym wielu dziewczynom blogerkom, część z nich już ma 'różyczkę', a wszystkim dać nie można. Po wielu zamyślonych spojrzeniach, zniecierpliwionych westchnięciach i warknięciach oraz długim kręceniu się po krześle wyróżniam te oto artystki:
Aulika
Pasjonerię (znaną także jako Graszka)
Lenę_WZ
oraz
maj.

czwartek, 24 września 2009

Brak tytułu = Nic ciekawego się nie dzieje...

... do czasu. Przepraszam, że nic nie piszę, ale mam, razem z pewną bardzo bliską mi osobą, do zrealizowania pewien PLAN, ale jak widzę tą pustkę, czuję, że muszę cokolwiek napisać. Więc piszę. Tylko nie wiem, o czym. Na przykład: nie mam co czytać i poszłam do biblioteki szkolnej, spytałam panią, czy może mi coś polecić, niestety większość książek, które by mi się podobały już przeczytałam. Wreszcie wzięłam "Małe Kobietki" i się... zaczytałam. Do tej pory przeczytałam już ponad pół książki i, z racji tego, że nie mam o czym pisać, polecam ją... Wam. Echhh... Jutro szkoła. Pocieszam się jedną, trochę spaczoną wersją 'cieszenia się' Pollyanny. Po szkole następuje weekend. Weekend trwa AŻ dwa dni. Szkoła trwa tylko pięć dni, a mogłaby trwać cały tydzień (brrr... na samą myśl o tym wielkie, tłuste ciary galopują mi po plecach, tupiąc kopytami ;D). Dobra, dosyć narzekań, życzę dobrej nocy.

czwartek, 17 września 2009

Znowu-

wstawiam rzeczy z tak odległych czasów... :D przypomniał mi się pewien aniołek i kotek, które robiłam jakieś 2 lata temu (w której to było klasie nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że w IV ). Świecznik musi trochę poczekać ;)
A oto moje skarby:

Choróbsko...

mnie złapało... Przynajmniej odpoczęłam od szkoły, ale i tak nie było miło, bo rozkichałam się w piątkowy wieczór, a na weekend pojechałam rodzinnie na Mazury (tam gdzie byłam w wakacje). Było bardzo superaśnie mimo nowego ekosystemu rodzącego się w moim nosie. W niedzielę moja mama miała urodziny. Niestety z przyczyn techniczno-przyczynowo-skutkowych spóźniłam się z prezentem i "wręczyłam" go dzisiaj. Jest problem ze zdjęciami i pokażę je później. Ogólnie powiem, że jest to świecznik z masy solnej i muszli. Ma nawet większą muszlę na wlanie olejka zapachowego. Więc mamie raczej się spodobał, a ja jestem z siebie 'dumna'.

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

SZKOŁA??...

...jak to? Przecież dopiero co zaczęły się wakacje! No trudno. W takim razie, na koniec wakacji pokażę moje ostatnie "dzieło". Oto ono:

(tak na marginesie, byłabym odrobinkę szczęśliwsza, gdyby mój kochany brat stosował się do tej zasady trochę bardziej, niż zwykle)


czwartek, 13 sierpnia 2009

Brak nowości

...przez wyjazdy, to tu, to tam. Ostatnie dni spędziłam głównie w samochodzie, podróżując na Mazury i w okolice Warszawy. Mogę jedynie pokazać kilka kotów masosolnych i zabrać się do roboty.
Oto koty [Kot po przejściach ..... Kot piecuch ..... i Kot - prezent] :


poniedziałek, 27 lipca 2009

Czasem słońce, czasem deszcz...

Zrobiłam w kwietniu zakładkę kierując się powiedzeniem: Kwiecień-plecień co przeplata, trochę zimy, (bardziej jesieni) trochę lata. Mimo, że jest lipiec zakładka nadal aktualna:

poniedziałek, 20 lipca 2009

Wymęczyłam ostatnio pracę na cardlift w Art-Piaskownicy (http://art-piaskownica.blogspot.com/2009/07/cardlift-7.html):









I tak nie mam szans przy tych wszystkich artystkach...

wtorek, 7 lipca 2009

Ciągle coś robię i po kilku dniach rzucam to w kąt. Niedawno robiłam polarkowe zawieszki. Co będzie następne?


wtorek, 30 czerwca 2009

Nagły przypływ odwagi

Mimo wakacyjnego rozleniwienia często przebieram palcami i udaje mi się coś wyczarować. Oczywiście będę także wstawiać starsze okazy, bo, prawdę mówiąc już od dłuższego czasu zbierałam się w sobie, aby założyć bloga, ale zawsze w ostatniej chwili zaczynałam mieć wątpliwości.
Oto okaz zakładki inspirowanej moimi (trzema!) kotami.