poniedziałek, 19 października 2009

Kolczyki...?

Coś mnie wzięło... kolczykomania. ;) Po prostu wzięłam jakiś drut i dwa koraliki. I dodałam jeszcze dwa. Po chwili zrobiłam... zaraz, zaraz... Czy ja napisałam 'chwili'? To jeszcze raz. ;) P0 pewnym czasie zrobiłam drugą parę. Ładniejszą. Może dlatego, że bigle wzięłam tym razem gotowe. Ale drut też został użyty. Wczoraj zaczęłam przygotowywać części na następną parę, ale narzędzie do tortur się (nie)oczekiwanie skończyło. Dlaczego narzędzie do tortur? Ponieważ o wiele milej dla moich rąk (głównie lewego kciuka) byłoby, gdyby drut wyginał się łatwiej niż szczypce, którymi go wyginam. :) Czasami się zastanawiałam co wygra: szczypce, moje ręce trzęsące się z wysiłku, czy (niech będzie przeklęty!!! Albo i nie... przecież będę nosić te kolczyki ;) ) drut? Dlatego też, w związku, iż wybieram się jutro do okulisty do [Gdańska-] Wrzeszcza, zajdę sobie do Empiku i dokupię jakiś normalny drut. Zapomniałam bowiem wspomnieć nazwy tego... czegoś: "drut na bransoletkę 50cm". Już wiadomo dlaczego lewy kciuk ma iść do naprawy (chociaż ranki najmniejszej nie ma, a boli jak niewiadomoco). Bransoletki mają się nie wyginać!!! ;(
No, jak się rozpisałam to muszę zakończyć to zdjęciem. Na pierwszy ogień pójdzie moja druga para kolczyków, because pierwsza... się zbiesiła. :)

Tutaj wiszące...
...a tutaj wylegujące się...

3 komentarze:

  1. Podobają mnie się te wylegujące :-) Gratulacje!!! Podziwiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie opacznie zrozumiałam Twój komentarz, ale mimo wszystko pragnę zaznaczyć, że to jedna i ta sama para. :) Tak na przyszłość. ;) Oraz dziękuję za 'podziwianie'.

    OdpowiedzUsuń
  3. no całkiem nieźle ;-) nabierzesz wprawy i będzie już tylko lepiej ;-)

    OdpowiedzUsuń