czwartek, 24 września 2009

Brak tytułu = Nic ciekawego się nie dzieje...

... do czasu. Przepraszam, że nic nie piszę, ale mam, razem z pewną bardzo bliską mi osobą, do zrealizowania pewien PLAN, ale jak widzę tą pustkę, czuję, że muszę cokolwiek napisać. Więc piszę. Tylko nie wiem, o czym. Na przykład: nie mam co czytać i poszłam do biblioteki szkolnej, spytałam panią, czy może mi coś polecić, niestety większość książek, które by mi się podobały już przeczytałam. Wreszcie wzięłam "Małe Kobietki" i się... zaczytałam. Do tej pory przeczytałam już ponad pół książki i, z racji tego, że nie mam o czym pisać, polecam ją... Wam. Echhh... Jutro szkoła. Pocieszam się jedną, trochę spaczoną wersją 'cieszenia się' Pollyanny. Po szkole następuje weekend. Weekend trwa AŻ dwa dni. Szkoła trwa tylko pięć dni, a mogłaby trwać cały tydzień (brrr... na samą myśl o tym wielkie, tłuste ciary galopują mi po plecach, tupiąc kopytami ;D). Dobra, dosyć narzekań, życzę dobrej nocy.

czwartek, 17 września 2009

Znowu-

wstawiam rzeczy z tak odległych czasów... :D przypomniał mi się pewien aniołek i kotek, które robiłam jakieś 2 lata temu (w której to było klasie nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że w IV ). Świecznik musi trochę poczekać ;)
A oto moje skarby:

Choróbsko...

mnie złapało... Przynajmniej odpoczęłam od szkoły, ale i tak nie było miło, bo rozkichałam się w piątkowy wieczór, a na weekend pojechałam rodzinnie na Mazury (tam gdzie byłam w wakacje). Było bardzo superaśnie mimo nowego ekosystemu rodzącego się w moim nosie. W niedzielę moja mama miała urodziny. Niestety z przyczyn techniczno-przyczynowo-skutkowych spóźniłam się z prezentem i "wręczyłam" go dzisiaj. Jest problem ze zdjęciami i pokażę je później. Ogólnie powiem, że jest to świecznik z masy solnej i muszli. Ma nawet większą muszlę na wlanie olejka zapachowego. Więc mamie raczej się spodobał, a ja jestem z siebie 'dumna'.